sobota, 18 lipca 2015

-5-

Usłyszałam strzał...
Louis's POV

Gadaliśmy sobie spokojnie z Liamem w pokoju Jesy o jej chorobie, czy coś.
- Jak myślisz, kto może to robić? - spytał mnie Liam
- Nie wiem... - szepnąłem, lecz usłyszałem krzyk brunetki i dźwięk łamania kości
Podbiegliśmy z Liamem do Jesy i próbowaliśmy ją obudzić, lecz się nie udało.
Dziewczyna złamała sobie trzy kości. Rękę, nogę i rzebro.
Krzyk.
- Um... Louis, coś jest nie tak - wyszeptał Liam
Zobaczyłem na łydkę Jesy. Jej spodnie przesączały krwią.
- Trzeba jej to rozciąć, podwinąć. Cokolwiek... Trzeba zobaczyć, co jej jest. - powiedziałem i podwinąłem legginsy Jess
Z jedne i drugiej strony nogi była dziura.
- Liam, uzrdow ją. - rozkazałem patrząc przerażony na brunetkę
- Nie ma do niej dostępu. -  powiedział
Dziewczyna była cała zalana łzami.
- Ona chce mnie zabić! - krzyczała Jesy
- Jesy! Obudź się! - krzyczałem i ją lekko trząsłem
- Nie! Nie strzelaj, błagam! - krzyczała - Nie!
Potem się nie odzywała, a ze złamanego obojczyka zaczęła płynąć krew.

Leigh-Anne's POV:
Gdy dziewczyny wyszły chłopaki podbiegli do leżącego Malika. No błagam przecież to tylko mąka!
- Moje włosy! - Jęknął chłopak, przejeżdżając ręką po białej głowie. Nie mogłam znieść jego żałosnego widoku więc powiedziałam:
- Chodź, pokażę Ci łazienkę.
Z ochotą ruszył za mną. Dotarliśmy do drzwi na końcu korytarza.
- Tutaj masz ręczniki czyste. Pod umywalką. Tutaj są jakieś odżywki szampony i tak dalej - wskazałam na szafkę na ścianie przy prysznicu i kierowałam się do wyjścia - znajdę jakąś za dużą na siebie bluzkę, albo pożyczę od Jade, bo jest mniej więcej twojego wzrostu. Mniejsza oto. Przyniosę ci Jakieś czyste ubranie.
- Dzięki.
Znalazłam jakimś cudem u siebie w szafie białą bluzkę rozmiaru XL wiec dałam ją Malikowi. Wróciłam do salonu gdzie byli Niall i Harry. Opadłam na kanapę obok Nialla. Musze przyznać, że się polubiliśmy wszyscy.
- Jade ma niezłego kopa jak się wkurzy. - Zachichotał Harry.
- To była miła Jade! - Zaśmiałam się - nie widzieliście tej "złej" naprawdę "wkurzonej" Jade.
I akurat jak na zawołanie do salonu weszły Pezz i Jade.
- Gdzie Mój Maliczek? - Spytała z uśmiechem Jade i usiadła pomiędzy mną a Niallem. Wszyscy się Zaśmialiśmy.
- Myje się.
- A mogłam mu jeszcze dawalić to by sobie zapamiętał. Byłam zbyt miła!
- A nie mówiłam? - Ja, Niall i Harry zaczęliśmy się śmiać.
- No co? To prawda. Prawda Pezz że to prawda? - Tym nas zaczęła jeszcze bardziej rozbawiać. Nagle jednak usłyszałam dźwięk... Nie. Ktoś... Śpiewa? Gdy przestałam rozmyślać Zauważyłam że Pezz słysząc moje myśli również zaczęła się przysłuchiwać.
- Słyszycie? - Spytałam na 100 procent że to śpiew.
Nagle Harry i Niall wybuchnęli śmiechem. Wstali ze swoich miejsc, przywołali nas gestem i powędrowali w stronę łazienki. Gdy przystanęłam przed drzwiami stanęłam jak wryta.
- oh baby, Baby, baby oooh, like baby, baby, baby oooh
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Zayn śpiewa sobie pod prysznicem... przynajmniej nie marnuje swojego "talentu".

Jade's POV:

Odeszłam od drzwi razem z Leigh, gdy usłyszałam Louisa i dziewczyny.
- Że co?! - krzyknęła Pezz - Złamała sobie cztery kości, przebiła łydkę i ktoś ja postrzelił?! To nie dorzeczne!
Podeszłam bliżej.
- Nie wierzysz? Za chwilę sama zobaczysz. Liam ją tu niesie. - odparł
- Nie! Liam, to boli! - krzyknęła
- Jesy! - pobiegłam w stronę schodów, lecz Niall mnie zatrzymał
Zrobił to kolejny raz. Nie...
JADE! BŁAGAM, NIE DENERWUJ SIĘ! - usłyszałam Perrie
- Niall! - krzyknęłam, a po chwili z tyłu domu coś wybuchło.
- To jest bardzo zła rozzłoszczona Jade -odparła Leigh - jeśli chcesz żyć, wiej!
Blondyn zaczął uciekać, lecz ja, dzięki moim mocom, pojawiłam się tuż przed nim i się do niego sztucznie uśmiechnęłam. Złapałam go za gardło.
- Jeśli jeszcze raz mnie zatrzymasz, to wiedz, że uduszę cię własnymi rękami. Uwierz mi, jestem do tego zdolna. - odparłam i kopnęłam go w brzuch.
Opadł na ziemię.
- Liam! To naprawdę boli! - krzyknęła zrozpaczona Jesy
Od razu pobiegłam do jej pokoju.
- Nie możesz jej uzdrowić? - spytałam patrząć na przyjaciółkę
- Nie, nie ma do niej dostępu. Dopiero jutro. - powiedział ze smutkiem
Popatrzyłam na jej obojczyk - złamany i postrzelony. Noga i ręce - złamane. Żeber nie było widać, ale wierzyłam chłopakom na słowo. Na łydce miała dwie rany.
Cholera jasna, ale jak to się stało?!

Liam's POV
- Jesy, ale trzeba cię tam przenieść. - powiedziałem nieudolnie biorąc dziewczynę na ręce
- Po pierwsze po co, a po drugie, i tak mnie nie uniesiesz. - stwierdziła Jesy
- Jesmindo! - krzyknęła Jade. Jesminda? - Nie marudź!
Chyba to podziałało. Wziąłem brunetkę za rękę i mimo jej płaczu, zaniosłem ją do salonu.
Wszyscy od razu pobiegli do Jesy i pytali, co się stało. Przecież Louis im wszystko powiedział. Co nie?
Nagle w koncie zobaczyłem Nialla, który, gdy próbował gdzieś iść, łapał się za brzuch.
Podszedłem do niego.
- Ej, stary. Co jest? - spytałem i klapnąłem go w ramię
- Ta córka Aresa to jakaś diablica. - powiedział z nienawiścią w głosie
- SŁYSZAŁAM HORAN! - krzyknęła Jade - ZABIJĘ CIĘ KIEDYŚ!
- Stary, już nie żyjesz - zaśmiałem się i podszedłem do Jesy
- JAK W ŚNIE TO WSZYSTKO ZROBIŁAŚ?! - krzyknęła Perrie
- To Louis ci nie powiedział? - spytałem
- Powiedział tylko, że coś złamała. - uspokoiła się blondynka, pewnie Harry wysłał im szczęście
- Odsuńcie się ode mnie. Nic mi przecież nie jest! - przekrzyczała wszystkich Jesy
- Właśnie. Trzeba ci wyciągnąć pocisk z obojczyka. - przypomniałem sobie.
- ONA MA POCISK W OBOJCZYKU? - krzyknęła blondynka - I NIBY NIC CI JESMINDA NIE JEST?
Czemu one wszystkie mówią do niej Jesminda?
- Dobra, gdzie jest jakaś apteczka i penseta? - stwierdziłem
Leigh-Anne zaprowadziła mnie do kuchni, gdzie w jednej szafce była apteczka.
Podszedłem do "Jesmindy" i próbowałem wyciągnąć jej pocisk z obojczyka, lecz zapomniałem, że ma go złamanego. Przez to cały czas płakała.
- Jutro do was przyjdę i od razu coś ze złamaniami zrobię, ok? - spytałem, a ona jedynie kiwnęła głową.


Hej hej hej!! :D
Po pierwsze... ale mam gówniany tablet ugh :#
Szlag mnie już prawie trafił, ale jakoś udało mi się wszystko ogarnąć i piszę tą notkę ;)
Jak mówiłam dla was wszystko :*
Karolcia jest dalej na obozie,  ja u babci (znowu ▪.□)  ale dodałam ten rozdział...
co sądzicie o tym pomyśle żeby były rozdziały przez jeden tydzień codziennie? ;) piszcie w komentarzach
rozpisalam się
no cóż , do następnego ;D
Nadia xx



6 komentarzy

  1. O mój Boże qoxisiqksk dawajcie jak najszybciej nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się od tego uzależniłam :*
    Uwielbiam to ff :Dd
    Juz się nie mogę doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże przeczytałam wszystko od razu i musze powiedzieć że bardzo ciekawy pomysł na Fanfiction xx
    Świetny rozdział, widzę że akcja się dopiero rozkręca ;)
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawać mi jak najszybciej Rozdział!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochani najmocniej przepraszam za opóźnienie, ale wyjechałam w sobotę rano na Węgry i nie miałam internetu. Postaram się już teraz jak najszybciej dodać rozdział
    Nadia xx

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to jest dla nas wielka motywacja i tym jednym komentarzem sprawiasz, że obie się od razu uśmiechamy :*